środa, 17 lutego 2016

BlogTrip #2 - Costa Mediterranea - początek podróży

W tym roku zdecydowaliśmy się na podróż z Costą. Wcześniej mieliśmy już pierwsze doświadczenia z takim sposobem podróżowania (nasz pierwszy rejs odbyliśmy na statku MSC Splendida), dlatego można powiedzieć, że byliśmy dość krytyczni, jednak postaram się, w sposób jak najbardziej obiektywny, opisać Wam cały ten rejs. Na Costę zdecydowaliśmy się z trzech głównych powodów: ich trasa przypadała na okres naszych ferii (MSC nie miało już miejsc), chcieliśmy porównać ofertę obu flot oraz skusiła nas obniżka oferowana na kolejne rejsy – wśród nich jest jeden dookoła świata, który nas interesuje, a jest on sporą inwestycją.




Początek wycieczki


Zacznijmy od tego, że wycieczkę rezerwowaliśmy przez biuro podróży Hotelplan, które załatwiło za nas wszelkie formalności. Mogliśmy również wynająć za ich pośrednictwem busa, który dowiezie nas do portu. Z takiej opcji korzystaliśmy podczas wcześniejszego rejsu i nie bardzo nam ona odpowiadała, dlatego tym razem zdecydowaliśmy się na własny transport. Wyjechaliśmy o godzinie 4 w sobotę (6.02). Do celu wiodła 466-km droga przez szwajcarski Gotthard Tunnel, kanton Ticino, obwodnicę Mediolanu. W pewnym momencie nasza nawigacja niedokładnie wskazała nam drogę i znaleźliśmy się na drodze do Genui, którą przejechaliśmy, a następnie jechaliśmy wzdłuż wybrzeża aż do Savony (Trasa trwała tym samym dłużej, jednak mieliśmy piękne widoki).

























Przyjazd do Savony

W Savonie byliśmy około godz. 10.00. Tutaj mieliśmy wcześniej zabukowany parking, który obowiązywał tylko dla kursujących statkiem Costa. Wjechaliśmy zatem na plac, gdzie uiściliśmy opłatę i oddaliśmy kluczyki od samochodu – Panowie sami parkowali auta. Wcześniej również wyciągnęliśmy nasze bagaże, które zaopatrzyliśmy w naklejki Costy z nazwiskiem i nr kabiny. Nasz Check-in rozpoczynał się o godzinie 12, więc mieliśmy czas na zwiedzenie Savony.

Widok na parking: wśród samochodów - nasze autko.
Parking Savona























Check-in

Z podręcznym bagażem udaliśmy się na statek. Przed nim znajdowała się oczywiście stacja kontrolna, gdzie zostały sprawdzone nasze bilety oraz przeszliśmy kontrolę na przewożenie niebezpiecznych narzędzi (bagaż + przejście przez bramkę). Po wejściu na statek mogliśmy udać się do kabiny. W tym momencie (godz. 14.00) kabiny nie były jeszcze gotowe, jednak były otwarte i można było do nich wejść. W pokoju znajdowały się już nasze karty i program dnia. Niedługo później dotarły również bagaże.

Costa card

Costa Mediterranea
Rok budowy: 2003
Długość: 292.5 m
Szerokość: 32.2 m
Pokłady: 16, w tym 12 do dyspozycji gości
Maksymalna ilość pasażerów: 2680
Ilość kabin: 1057, w tym 8 przystosowanych dla osób niepełnosprawnych
























Kabina

Drugi raz wybraliśmy się na rejs zimą. W tym czasie liczba podróżujących jest mniejsza, a statki pływają niepełne, na czym można skorzystać. Podczas rezerwacji rejsu można wybrać konkretną kabinę, w której chcemy spędzić nasz urlop, bądź zdać się na ślepy los. Osobiście proponuję drugą opcję. My zapłaciliśmy za kabinę wewnętrzną, jednak otrzymaliśmy kabinę z balkonem na najwyższym pietrze w wersji Premium.

Piętra z kabinami wyglądają jak na zdjęciu poniżej. Pomarańczowe przedmioty, wiszące przy drzwiach, to odpowiednik skrzynki pocztowej ;)

Typy kabin

- Kabina wewnętrzna – najprostszy typ kabiny (ok. 14 m²) ze standardowym wyposażeniem.
- Kabina zewnętrzna – kabina (ok. 14 m²) z oknem. Do standardowego wyposażenia dochodzi tutaj oddzielna sofa.
- Kabina z balkonem – Na wyposażeniu znajduje się dodatkowo duże biurko i oczywiście balkon. Wielkość pokoju to ok. 17 m².
- Suite – Apartament wyższej klasy. Jego wielkość to 26 m². Wszystkie apartamenty typu Suite posiadają dodatkowe udogodnienia. Dodatkami dla gości z apartamentów są m.in.: możliwość spożywania obiadów i kolacji w pokoju, zaproszenia na specjalne eventy z kapitanem czy wybór poduszek. Do wyposażenia dochodzą: wanna zamiast prysznica, szlafroki, kapcie i kosmetyki, darmowe wino oraz świeże owoce w kabinie.
- Panorama-Suite – Rodzaj kabiny, położonej na najwyższym pietrze. Ma ona również 26 m² i ułożona jest na rogu pokładu w ten sposób, by roztaczał się z niej panoramiczny widok na morze.
- Grand-Suite – Największy apartament na statku. Ma ok. 35 m², posiada balkon i znajduje się na najwyższych pietrach statku.

Zdjęcia naszej kabiny

Sporej wielkości pokój z dużym dwuosobowym łóżkiem, dwoma stolikami nocnymi i lampkami. Za łóżkiem naścienne lustro. Na łóżku leżą już pierwsze listy: program dnia, oferty specjalne, powitanie.
Costa Mediterranea kabin

Na wyposażeniu znalazł się telewizor z kilkoma kanałami, głównie powtarzane w kółko filmy o statku, lecz także 2 kanały niemieckojęzyczne, BBC i kilka włoskich. W pokoju było sporo szafek i komód na ubrania oraz dwie duże szafy, nieuchwycone na zdjęciu.
Costa Mediterranea kabin

Poza łóżkiem znalazła się również skórzana kanapa (rozkładana) oraz dwa fotele i stolik, przydatny przy śniadaniach w kabinie.
Costa Mediterranea kabin

Po drugiej stronie pokoju stało duże biurko. Na całej jego długości wisiało lustro, w którego połowie można zauważyć szklaną półeczkę. Na biurku oczywiście telefon, informacje na temat statku, jego mapa, notesik, długopis itp. W szafkach znaleźć można było sejf, suszarkę oraz mini-bar.
Łazienka posiadała standardowe wyposażenie: umywalka, toaleta, prysznic, 6 małych, szklanych półeczek na kosmetyki, 2 szklanki, dodatkowe, składane lusterko. W łazience zawsze było 5 ręczników: 2 duże i 3 małe. Jeśli chodzi o kosmetyki to można było używać mydła marki Costa oraz bliżej nieokreślonego żelu pod prysznic i szamponu w jednym.
Costa Mediterranea kabin


























Balkon był bardzo duży. Stały na nim dwa krzesła z podnóżkami oraz coś na kształt stolika. 
Costa Mediterranea kabin

System bezgotówkowy na statku

Wchodząc na statek, każda pełnoletnia osoba otrzymuje kartę. Jest ona zarówno kluczem do pokoju i sejfu, jak i kartą płatniczą na statku. Na karcie znajdują się następujące informacje: imię i nazwisko, narodowość, data wycieczki, miejsce spotkania w razie ewakuacji statku, nazwa restauracji, stolik oraz pora kolacji i oczywiście numer karty. Posiada ona również ciąg znaków, wyglądających jak kod kreskowy, który musiał zostać zeskanowany przy opuszczaniu i ponownym wejściu na statek. Karty można było doładować w wyznaczonym miejscu przez cały pobyt na statku. Wbrew oficjalnym informacjom nie było kwoty minimalnej ani oddzielnego doładowywania obu kart. Innym sposobem na dokonywanie płatności była karta kredytowa, którą należało połączyć z kontem bankowym statku przy specjalnych „bankomatach”.































Ćwiczenia ewakuacyjne

To stały punkt każdego rejsu. W telewizji 24h na dobę leciał kanał z instrukcją, jak zachować się w przypadku zagrożenia. W kabinie znajdowały się kamizelki ratunkowe, które należało na siebie założyć po usłyszeniu określonego dźwięku. Wraz z kartą Costy należało udać się do punktu swojej zbiorki, gdzie została wytłumaczona cała procedura ewakuacji.

Język

Największe grono pasażerów stanowili Włosi, dlatego też każdy z obsługi posługiwał się tym językiem. Osoby, które choć trochę znają włoski z pewnością będą na statku uprzywilejowane. Jeśli chodzi o inne języki, sytuacja wyglądała dość średnio. Pomimo dużej ilości Niemców na statku, ciężko było znaleźć kogoś, kto mówi po niemiecku – czasem zdarzało się, że ktoś rozumiał (mniej więcej) co mówimy, ale umiał odpowiedzieć tylko po włosku. Porozumiewanie się po angielsku było łatwiejsze, lecz również dalekie od ideału. Znajomość pojedynczych słówek czy dziwny akcent obsługi z Hondurasu zdecydowanie utrudniał załatwienie sprawy.























Jedzenie


Jedzenie jest wliczone w cenę wycieczki. Poszczególne posiłki serwowane są w samoobsługowym bufecie lub w głównej restauracji. Poza tymi dwoma miejscami można posilić się odpłatnie w barach i innych restauracjach.

a) Śniadanie w kabinie
Zamówienie śniadania do kabiny było odpłatne dla klientów Classic i bezpłatne dla gości Premium. Każdego wieczoru otrzymywaliśmy kartę z menu. Śniadanie do kabiny można było zamówić w godzinach 7.00 – 10.00. Do wyboru mieliśmy jogurty naturalne bądź owocowe, muffiny, croissanty, słodkie bułki, pszenne bułeczki. Dodatkami były: konfitury w trzech smakach i miód. Inną opcję stanowiły płatki z mlekiem. Do picia - kawa, herbata, gorąca czekolada.

Costa Mediterranea frühstück





b) Bufet
Samoobsługowy bufet znajdował się na najwyższym piętrze statku. 
Plan posiłków prezentował się następująco:

7.00 - 7.30 – Śniadanie dla rannych ptaszków
7.30 - 10.00 – Tradycyjne włoskie śniadanie i śniadanie międzynarodowe
10.00 - 11.00 – Śniadanie dla śpiochów


12.00 - 14.30 – Obiad (do wyboru potrawy z grilla, pasty, hamburgery, potrawy włoskie, potrawy tradycyjne dla regionu, w którym danego dnia przebywaliśmy)
12.00 – 16.00 Pizza

16.00 - 17.30  Podwieczorek


W późniejszych godzinach nie było już możliwości jedzenia w bufecie. Jeśli chodzi o napoje, to w godzinach porannych można było napić się kawy, mleka, herbaty i 3 rodzajów soków. W czasie obiadu dostępna była jedynie woda. Na podwieczorek powracała kawa i herbata.



Problemem była niestety niewystarczająca ilość miejsc siedzących dla gości, co powodowało dziwne sytuacje, w których pasażerowie przez długi czas czekali na wolny stolik, jedli na stojąco, bądź najzwyczajniej zabierali jedzenie do kabiny.

c) Restauracja
W głównej restauracji można było zjeść trzy podstawowe posiłki: śniadanie, obiad i kolację. Śniadanie miało miejsce w godzinach 7.30 – 9.30, a obiad: 12.00 – 13.30. Co do kolacji: każdy z gości miał przydzielony czas, w którym może ją zjeść (18.30 lub 21.00) oraz swój stolik. 



My nie korzystaliśmy z opcji śniadań i obiadów, gdyż najczęściej nie było nas na statku, bądź śpieszyliśmy się do wyjścia. Ze względu na brak alternatywnej kolacji byliśmy zmuszeni jeść ją w restauracji. Przychodziliśmy raczej punktualnie o 18.30, a wychodziliśmy około godziny 20.00. W menu było 5 dań: przystawka, sałata, pasta/zupa, danie główne i deser. Do picia można było wybrać wodę bądź wino – obie opcje były płatne.



W czasie pobytu miała miejsce specjalna kolacja (Gala), podczas której menu było dość okrojone, ale za to gotował dla nas Bruno Barbieri – kucharz, posiadający 7 gwiazdek Michelin.


A na koniec króciutki filmik z podziękowania dla obsługi :)


Już niedługo kolejny post na temat statku. Znajdziecie w nim przegląd pomieszczeń oraz atrakcji, w których braliśmy udział. Już dziś serdecznie Was na niego zapraszam! Oczywiście komentarze są do Waszej dyspozycji!


*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.

14 komentarzy:

  1. Ciekawa relacja, czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dokładnie i interesująco opisałaś początek podróży. Czekam na ciąg dalszy, bo zawsze byłam ciekawa, jak od środka wygląda taki rejs. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam statek robi ogromne wrażenie. Nie jestem typem podróżnika ale fajnie jest poczytać o takich wyprawach :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy na takim statku nie byłam, ale z Twojej relacji wygląda to całkiem fajnie :) Nie mogę się już doczekać na ciąg dalszy! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo bym chciała taki wyjazd przeżyć :)
    Moze wzajemna obserwacja?

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje, nie pozostaje biernym obserwatorem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, statek wygląda naprawdę imponująco a wasza kabina zrobiła na mnie spore wrażenie jak sobie porównam gdzie ja spałam podczas rejsu Stena Line :D
    jestem ciekawa ciągu dalszego, jakie jeszcze atrakcje kryły się w tym wielkim statku! jak również tego ile to wszystko kosztowało, bo patrząc po tym co wam oferowano to wygląda to na nie lada wypad :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę takiego życia, podróże, zwiedzanie, poznawanie nowych kultur, zakątków świata! Wymaga to trochę odwagi i doświadczenia. Urzekł mnie wygląd statku zarówno w środku jak i na zewnątrz prezentuje się pięknie.

    Zapraszam do siebie, będzie mi miło jak zaobserwujemy się wzajemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam straszny uraz do statków po tym jak 3 lata temu 8 godzin trzymała mnie mocno w łazience choroba morska. A rejs trwał też 8 godzin :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastycznie to wszystko wygląda, wasza kabina na prawdę robi wrażenie, marzy mi się taka podróż statkiem, ach kto wie może skuszę się w te wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj,to musiała być fantastyczna podróż!!! Bardzo Ci zazdroszczę takiego rejsu, odtąd będzie to moim wielkim marzeniem... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sam pobyt na takim statku był już sporym przeżycie, tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Porównując kabinę, z której korzystałam podczas rejsu Stena Line, a tą Waszą to wow! Normalnie jak dla nowożeńców :D
    Ta podróż musi być niezapomniana! Choć mnie i tak bardziej interesuje co udało się Wam zobaczyć w poszczególnych miejscach, bo kiedy płynęłam do Szwecji to bardziej mnie intrygowało to, co tam zobaczę niż same warunki podczas rejsu :) Czekam niecierpliwie na te relacje z poszczególnych miast :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...